30 lipca 2017

Poranny spacer z Zoją i nie tylko




Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.) i owczarek niemiecki Zoja na spacerze.  
                                                                   Foto 1/30/07/17

Postanawiałem wziąć się za siebie, tzn. zadbać także bardziej o swoją kondycję fizyczną. Intensywna praca nauczycielska nawet w lipcu (a także literacka i naukowa) sprawiły, że złamałem życiową zasadę i praktykę, by te dwa wakacyjne miesiące  (lipiec i sierpień) przeznaczyć na aktywny wypoczynek. Przypomniała mi  o tym Małgosia, a wsparła ją w tym jej serdeczna przyjaciółka Agnieszka. No tak! Macie rację. Ja w tym mijającym tygodniu już ten proces zmiany stylu życia na bardziej aktywny rozpocząłem.
Dzisiaj rano wyruszyłem najpierw na spacer z owczarkiem niemieckim Zoją. Od rana nad Kujawami pojawiło się wielkie słońce, a powietrze  po ostatnich burzach i ulewach jest czyste i wilgotne. Zabezpieczyłem dom i z Zojką wyruszałem codzienną trasą w kierunku przydrożnego  Świętego Krzyża. Po drodze niezwykłe zjawisko. Na rok temu położonym asfalcie deszcz jaskółek. Większość zatrzymała się na szosie, niektóre nisko latały, kilka siedziało sobie na drutach telefonicznych i elektrycznych. Gdy podeszliśmy bliżej, one wszystkie wzbiły się, pokrążyły wokół nas, by pousiadać - jak na muzycznych pięciolinii - na drutach linii przesyłowej. Przypomniałem sobie, że  przecież w tym roku jaskółki założyły w garażu gniazdo i wychowywały pisklęta. Kochane jaskółeczki!
Potem krótki, ale intensywny bieg. Zoja to bardzo lubi.  Słonce ogrzewało moje plecy i wyzłacało delikatnym pyłkiem drogę przed nami. Zieleń jest dzisiaj soczysta i intensywna, ciągle świeża.
Zatrzymałem się przy krzyżu. Modlitwa. Potem krótka sesja fotograficzna. Podczas spaceru myślałem o Małgosiach. O tej, która teraz jest blisko mnie (obecnie śpi domu) i o tej, która jest w Warszawie (pewnie też jeszcze śpi, zmęczona po tygodniu ciężkiej pracy), a więc dość daleko, a zarazem bardzo, bardzo blisko.
Myślałem te też z troską o Drazicu, moim (chyba najmłodszym obecnie)  uczniu z dalekiej Australii, który ostatnio poważnie zachorował i zatroskani rodzice musieli umieścić  go w szpitalu. To taki zdolny, pilny i z wielkim zapałem uczący się języka polskiego chłopiec. Mam nadzieję,  że już wyzdrowiał i wkrótce powrócimy do naszych lekcji.
Potem Zoję umieściłem w malinowym ogródku i poszliśmy z dogiem Borysem w kierunku lasu, tzn. w przeciwnym kierunku niż codzienna trasa z Zoją. Borys tak bardzo lubi te spacery, że zawsze po nich bardziej tuli się do moich nóg, do mnie. Ja doceniam tę jego wdzięczność i mowię do niego:
- Mój ty szczeniaczku! – jego pyszczycho wręcz promienieję radością.
Załączam zdjęcia i pozdrawiania. …

Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)  
  

Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)     



Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)     



Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)     


Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)     

Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.) i owczarek niemiecki Zoja na spacerze.  
                                                                   Foto 7/30/07/17