Dzisiaj obudziłem się wcześnie rano i to bez
budzika. Poczułem się samotny. Małgosia już wstała i była w kuchni. W nocy
pilnowała sunia Zoja, więc trzeba było dokonać zmiany „warty”. Na podwórku
wybiegła domowa grupa natychmiastowego działania, czyli nasze „przytulaski”:
Lenka, Czaruś i Pysia. Jest ciepło i po ostatnich deszczach i chłodnych nocach
ostało się jeszcze rześkie powietrze. Zieleń w tym roku po prostu wybuchła i
gwałtownie na gałęziach pojawiły się pąki kwiatów. Wziąłem aparat i poszedłem
jeszcze raz na podwórka, by sfotografować nasze psi i bzy.
foto