Małgorzata Izabela Glazik i sunia Lena.
Foto: Mirosław Antoni Glazik
(M.A.G.)
Pysia: Ja Pysia wam to mówię. To była straszny
czwartek. Nie wiem, jak Wam to powiedzieć. Mnie To już prawie nic nie zdziwi.
Jedna najbardziej w szoku to byli Pan i Czaruś. Ja tam nic nie mowię. Mieliśmy gościa. To był
Syn naszego Pana. Nie to jednak nas dzisiaj zaskoczyło. Bo wieczorem przyjechała
Nasza Izunia. Tak to ot młoda dziewczyna, która uwielbia mnie drażnić, psoci mi
się i mnie ciągle przepytuje o to, czy wszystkich kocham. Nie pyta od razu o wszystkich,
ale o każdego z osobna. Ja udaję, że się na nią gniewam. Mruczę dziwnie, a ona
się wtedy bardzo cieszy. Wytarga mnie, wygłaszacie i jest w sumie O.K. Jednak to,
co wydarzyło się dzisiaj, zaskoczyło nas prawie wszystkich. Oto ta Izunia przywiozła
jeszcze jednego szczeniaka. To mała, wyglądająca jak pluszaczek sunia Lena o
ślepkach jak dwa czarne guziczki. To, że ją przywiozła w takim niebieskim transporterku,
to jeszcze nic, ale potem się rozpłakała i powiedziała, że nie może jej trzymać
w mieszkaniu we Włocławku, bo moherowa sąsiadka wezwała straż miejską i o piszczącym piesku powiadomiła
właścicieli mieszkania. Podobno sąsiadce
przeszkadzało skamlenie suni jak jej opiekunka i jej chłopak wyruszali do pracy.
O rany! To się porobiło! Sama słyszałam jak Pan mówił, że siedem psiaków w
naszym gospodarstwie wystarczy! Ani jednego więcej, bo kilka razy już padła propozycja
przygarnięcia jakiegoś kolejnego psiaka. Jednak Pan był stanowczy i
nieubłagany. Podobno młodzi się o tę Lenę mocno pokłócili. Pewnie Młodemu nasikała
w buty albo nad ranem nie dała mu spać i ją pogonił. Takie szczeniaki to są
mocno lekkomyślne i nie wiedzą, że Pana to trzeba nad ranem budzić delikatnie.
Albo lekko drapać o podłogę przy łóżku, a najlepiej to go lekko szturchnąć zimnym
noskiem w stopę lub w rękę i odczekać, aż Pan zapyta, czy chcesz wyjść za potrzebą.
Ja tak robię i Pan się nigdy jeszcze na mnie nie pogniewał i zawsze wstaje, i ze
mną na dwór wychodzi. Ja to wiem, ale ta Lena to jeszcze na pewno o tym nie
wie, no i sobie mocno zaszkodziła! Podobno ma u nas zostać tak długo, dopóki
ktoś jej nie zechce wziąć do nowego domu! Nie wiem, co będzie dalej. Pan ukrywa,
że jest zły. Jednak wyczuwam, że ta Lena to mu się podoba i chyba mu jej żal. Jednak
ósmy pies - to chyba przesada. Co prawda w Nowym Wilkowisku też nas było osiem!
No zobaczymy!
Małgorzata Izabela Glazik i sunia Lena oraz piesek Czaruś.
Filmowanie: Mirosław Antoni Glazik
(M.A.G.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz