Kilka dni temu skontaktował
się ze mną pewien Maturzysta (bardzo zdolny Cudzoziemiec i uczeń polskiego
liceum), który w ramach przygotowań do egzaminu maturalnego z języka polskiego otrzymał
temat:
Temat
2. Zinterpretuj podany utwór. Postaw tezę interpretacyjną i ją uzasadnij. Twoja
praca powinna liczyć co najmniej 250 słów.
Uczeń poprosił o to, by
sam mógł wybrać sobie tekst, a otrzymawszy zgodę nauczyciela, postanowił wybrać
wiersz należący do polskiej poezji współczesnej. W
Internecie znalazł właśnie mój wiersz pt. Lis.
Zatem zdecydował się poddać analizie utwór – O mój Boże! –
Mirosława Antoniego Glazik (M.A.G.) Lis. Aby
się upewnić, czy trafnie interpretuje ten liryk, skontaktował się ze mną za pomocą
Internetu. Efektem dwóch naszych konwersacji jest poniższa praca. Pomyślałem, że
jej lektura może pomóc innym uczniom, przygotowującym się do egzaminów z języka
polskiego, zarówno Polakom, jak i cudzoziemcom, napisać analizę i interpretację
tekstu poetyckiego. Postanowiłem opublikować tę próbę interpretacji tego krótkiego
dzieła literackiego bez podanie nazwiska jej autora, licząc na Państwa krytyczne
uwagi czy eksplikacyjne sugestie. Oto tekst tej pracy:
Temat
2. Zinterpretuj podany utwór. Postaw tezę interpretacyjną i ją uzasadnij. Twoja
praca powinna liczyć co najmniej 250 słów.
Autor
wiersza Lis, czyli Mirosław Antoni
Glazik (M.A.G.), utożsamia się z podmiotem lirycznym swojego utworu. Po przeczytaniu
tego dzieła literackiego postanowiłem sformułować tezę interpretacyjną: Opis
sytuacji lirycznej służy ukazaniu pierwszego doświadczenia dziecka, związanego
z uświadomieniem sobie istnienia śmierci, która zabija nie tylko zwierzęta, ale
może pozbawić życia człowieka. Uważam, że ze względu na temat możemy zaliczyć
ten utwór do liryki opisowej, ale jest to zarazem utwór
refleksyjno-filozoficzny, poruszający temat eschatologiczny. Moim zdaniem, to
jest poezja metafizyczna.
Miałem
okazję przeprowadzić rozmowę z Pisarzem za pomocą połączenia internetowego i
porozmawiać o tym interesującym mnie liryku. Dowiedziałem się, że Lis powstał w czasie uniwersyteckich
studiów poety. Pochodzi on z tomu wierszy Mirosława Glazika opublikowanego w
1988 r. pt. Wieczory prowincjonalne (DKTK Włocławek 1986; z powodu ingerencji cenzury
tomik ukazał się w księgarniach dopiero w grudniu 1988 r.). Ponadto
odnalazłem ten wiersz na blogu pisarza pn. Gawęda
jak nasze psy i koty (spot: 25 stycznia 2015 r.). Może to świadczyć o tym,
że utwór ten jest szczególnie ważny dla autora, którego fascynuje bez wątpienia
niezwykłe zwierzę, występujące na półkuli
północnej, w części Azji, w Europie, Ameryce Północnej i północnej Afryce. W
XIX wieku lisy zostały wprowadzone do Australii, gdzie są obecnie jednymi z największych szkodników (gatunek
inwazyjny). W Wikipedii czytamy:
„Lis – nazwa zwyczajowa oznaczająca
drapieżnego ssaka z rodzaju Vulpes,
najczęściej stosowana w odniesieniu do gatunku Vulpes vulpes (w języku polskim zwanego lisem
pospolitym, lisem rudym lub po prostu lisem …”).
Miejscem
akcji utworu Mirosława Glazika, moim zdaniem, jest wieś. Wydarzenia rozgrywają
się wieczorem. Na początku emocje bohatera lirycznego są pozytywne. Nagle
dostrzega lisa, który wychodzi ze zmierzchu. Najpierw, możemy widzieć tylko
głowę zwierzęcia, reszta ciała lisa pozostaje w ciemności. Naszego bohatera,
czyli kilkuletniego chłopca, patrzącego samotnie na ogród późnym wieczorem,
śmieszy i pociesza pyszczek lisa. Po chwili bohater liryczny zrozumiał, że coś
złego dzieje się z lisem, bo w tyle pozostają mu nogi, a także bardzo ciąży mu
ogon. Zwierzak najpierw zatrzymał się, a następnie położył się na sinej trawie.
Widzimy, jak stopniowo oczy lisa wchłaniane są przez piasek. Zwierzę jest albo
bardzo chore, albo zranione, albo po prostu stare – tego dokładnie nie wiemy. W
tym momencie bohatera lirycznego ogarniają emocje tak negatywne (niepokój, lęk,
poczucie osamotnienia), że on po prostu zdrętwiał. Później pojawiają się jelenie
(obserwujący je chłopiec widzi je oczyma wyobraźni: poroża zwierząt kojarzą się
mu z pochodniami, jakie dawniej nieśli ludzie podczas uroczystości żałobnych). Zwierzęta
maszerują stadnie, oddają umierającemu lisowi honory i zapowiadają, że będą
roznosić wieści o nim i czcić jego pamięć. Widzimy, że on nie był im obojętny.
Cała natura przeżywa śmierć tego zwierzęcia, również chłopiec, obserwujący
agonię lisa, przyłącza się do tego przeżycia po raz pierwszy w swoim życiu. To
jego pierwsze doświadczenie okrucieństwa Śmierci, dlatego tak bardzo wbiło mu
się w pamięć, że po latach dorosły już obserwator przyrody utrwali je w swoim
wierszu.
W
tym tragicznym momencie mały chłopiec (kilkuletni zaledwie) po raz pierwszy zrozumiał,
„że mogę nie być”, czyli on pierwszy raz zaczyna rozmyślać nad sensem życia i nad
śmiercią. Na tym przykładzie malec zrozumiał, że tak samo jak lis i on również
pewnego dnia, po prostu przestanie być na tym świecie. To jest bolesne i trudne
doświadczenie każdego czującego i myślącego człowieka.
Podczas
pierwszego czytania utworu dochodzimy do wniosku, że to jest zwyczajny opis
odserowanego zdarzenia, jednak bardziej wnikliwa analiza tej sytuacji lirycznej
prowadzi nas do zgoła innych wniosków. Pod prostotą formy kryje się bogactwo
emocji, które nabierają charakteru przeżycia metafizycznego. Umierające
zwierzątko pobudza wyobraźnię chłopca, który po latach przeżyje to bolesne
doświadczenie jeszcze raz już jako student uniwersytetu, zgłębiający na
filologii polskiej tajemnice literatury, filozofii i poznający życie we
wspólnocie akademickiej.
Żeby
podtwierdzić moją tezę interpretacyjną, wskażę na występujące w tekście bardzo
wyraziste środki stylistyczne. Zwracają uwagę oryginalne metafory takie, jak: nietoperze skrzydłami snuły ciemność,
mokry ciemnością; brodziłem w piasku szukając
gwiazdy, stopionej na patelni słonecznika; pod
lasem szły jelenie z pochodniami rogów, słyszałem
szelest każdego listka brzozy. Metafory łączą w sobie elementy realistyczne
(nietoperze, księżyc, chruśniak, pyszczek, gwiazdy, patelnia, słonecznik, rogi,
listki brzozy) z elementami fantazji chłopca (obraz umierającego lisa
przekształca się w symboliczny pogrzeb, w którym w wyobraźni chłopca uczestniczy
cała natura ludzka i kultura (pochodnie, szloch, bunt, konsternacja). Czy lis,
liryczny bohater tytułowy, poddany został personalizacji? Raczej autor stara się
ukazać zwierzaka w sposób realistyczny. Uosobieniu uległ natomiast księżyc (blady księżyc na chruśniaku oparł głowę),
będący w tym tekście niemym świadkiem tragicznej sytuacji. Ważną rolę odgrywa
natomiast inicjalne porównanie, z rozpoczynającym je czasownikiem: pamiętam (pamiętam jak dzisiaj). Potem następuje wyliczenie zachowań lisa:
wyszedł mokry ciemnością
ogonem płoszył pyłek kwiatów
pyszczkiem śmieszył oczy
Doświadczenie
śmierci ogarnia cały kosmos. Przestrzeń małego ogrodu rozrasta się (sto mil od brzegu do brzegu ogrodu)
zmierza ku nieskończoności. W ten sposób doświadczenie przestrzeni łączy się z
doświadczeniem czasu; ograniczony czas ludzkiego życia staje się
nieograniczonym czasem wiecznym. Mały bohater liryczny, gdy obserwował to
tragiczne zdarzenie, nie uświadamiał sobie tego w pełni, jednak nałożenie
perspektywy widzenia chłopca na perspektywę patrzenia na świat studenta
przyczynia się – według mnie – do oryginalnej wieloznaczności tego dzieła
literackiego.
Dzięki
życzliwości Autora wiersza mogłem zbliżyć się do tajemnicy, jaką ukrywa w sobie
liryk pod tytułem Lis. W ten sposób
zrozumiałem, że w tym wierszu nakładają się na siebie dwa obrazy: wizerunek
realnego poety i fikcyjnego podmiotu lirycznego (dziecka i studenta). To
zdarzenie tych obrazów i punktów widzenia śwata powoliło mi przybliżyć się do
fascynującego świata tego utworu. Wykorzystanie moich refleksji i komentarzy
autora zwiększa wiarygodność mojego odczytania twórczości mieszkającego na
Kujawach (w Kowalu) polskiego poety.
Koniec
wierszu jest nacechowany negatywnymi emocjami, autor jest przerażony i w
rozpaczy, że wszystko może się tak szybko, w jednym momencie, skończyć. Ten
niezwykły wiersz daje nam możliwość zastanowienia się nad sensem życia i nad
przemijającym czasem. Są rzeczy, których nie można kupić za żadne pieniądze. Są
oni największymi wartościami w życiu każdego z nas. Każde życie trzeba chronić,
bo jest darem Boga i tylko On wie, ile czasu będziemy żyć na tym świecie. Dla
człowieka życie i śmierć pozostają ciągle tajemnicami.
Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)
LIS
Pani Joannie
Schabowej
pamiętam jak dzisiaj
nietoperze skrzydłami snuły ciemność
blady księżyc na chruśniaku oparł głowę
wyszedł mokry ciemnością
ogonem płoszył pyłek kwiatów
pyszczkiem śmieszył oczy
jakże się ucieszyłem
sto mil od brzegu do brzegu ogrodu
brodziłem w piasku szukając gwiazdy
stopionej na patelni słonecznika
szedł
nagle w tyle pozostały nogi
bardzo mu ciążyła srebrna kita
zatrzymał się
nos położył na sinej trawie
krople oczu wchłonął piasek
zdrętwiałem
pod lasem szły jelenie z pochodniami rogów
słyszałem szelest każdego listka brzozy
nie był to szloch
lecz sprzeczka małych serc na szkielecie
spóźniony bunt
wówczas
po raz pierwszy pomyślałem
że mogę nie być
Мирослав Антони Глазик (M.A.G.) Лис
ПЕРЕВОД: Nataliia Kyreieva
Как счастлив был я в том саду...
И вдруг
-застыл я
Ноги не идут
от страха ..
мой
милый друг лесной,пушистый лис
нос
положил на сизую траву
тихонечко
так лег
закрыл
глаза и замер...
И искры
озорные глаз его
навеки
поглотил песок.....
Молча
вышли из лесу олени
С
Факелами на ветвистых рогах
И
шелест печальный пронёсся
в дрожащих
березы листах -
Он
словно запоздалые рыдания,
Словно
тысяч сердец страдание
Протестующих
против смерти.
Поздно..нет назад пути.
Тогда
впервые подумал я
Что может
не стать и меня ,,,
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o pomoc w znalezieniu po polsku wiersza Adama Mickiewicza o Petersburgu.Oto fragment po rosyjsku: Не зреет хлеб на той земле сырой,
OdpowiedzUsuńЗдесь ветер, мгла и слякоть постоянно,
И небо шлет лишь холод или зной,
Неверное, как дикий нрав тирана.
Не люди, нет, то царь среди болот
Стал и сказал: “Тут строиться мы будем!”
И заложил империи оплот,
Себе столицу, но не город людям.
Вогнать велел он в недра плывунов
Сто тысяч бревен – целый лес дубовый
Втоптал тела ста тысяч мужиков,
И стала кровь столицы той основой.
Затем в воза, в подводы, корабли
Он впряг другие тысячи и сотни,
Чтоб в этот край со всех концов земли
Свозили лес и камень подобротней.
…У зодчих поговорка есть одна:
Рим создан человеческой рукою,
Венеция богами создана;
Но каждый согласился бы со мною,
Что Петербург построил сатана.
IRINO! Ten tekst po rosyjsku to tłumaczenie fragmentu: Dziadów części III. Ustęp. Petersburg. Adama Mickiewicza. Po polskuto brzmi tak:
UsuńRuskiej stolicy jakież są początki?
Skąd się zachciało sławiańskim tysiącom
Leźć w te ostatnie swoich dzierżaw kątki
Wydarte świeżo morzu i Czuchońcom?
Tu grunt nie daje owoców ni chleba,
Wiatry przynoszą tylko śnieg i słoty;
Tu zbyt gorące lub zbyt zimne nieba,
Srogie i zmienne jak humor despoty!
Nie chcieli ludzie; — błotne okolice
Car upodobał, i stawić rozkazał,
Nie miasto ludziom, lecz sobie stolicę:
Car tu wszechmocność woli swej pokazał. —
W głąb ciekłych piasków i błotnych zatorów
Rozkazał wpędzić sto tysięcy palów
I wdeptać ciała stu tysięcy chłopów.
Potem, na palach i ciałach Moskalów
Grunt założywszy, inne pokolenia
Zaprzągł do taczek, do wozów, okrętów,
Sprowadzać drzewa i sztuki kamienia
Z dalekich lądów i z morskich odmętów.
Przypomniał Paryż — wnet paryskie place
Kazał budować. Widział Amsterdamy —
Wnet wodę wpuścił i porobił tamy.
Słyszał, że w Rzymie są wielkie pałace —
Pałace stają. Wenecka stolica,
Co wpół na ziemi, a do pasa w wodzie
Pływa jak piękna syrena–dziewica,
Uderza cara — i zaraz w swym grodzie
Porznął błotniste kanałami pole,
Zawiesił mosty i puścił gondole.
Ma Wenecyją, Paryż, Londyn drugi,
Prócz ich piękności, poloru, żeglugi.
U architektów sławne jest przysłowie:
Że ludzi ręką był Rzym budowany,
A Wenecyją stawili bogowie;
Ale kto widział Petersburg, ten powie:
Że budowały go chyba Szatany.
Pozdrawiam serdecznie Mirosław Antoni Glazik