Jest z nami zaledwie miesiąc, a już
przywykliśmy do jej obecności. Jest z nią niemało problemów. Jeszcze nie zawsze
załatwia swoje potrzeby poza domem. Trzeba po niej sprzątać. Jednak nasze stado
ją zaakceptowało i z radością patrzę, jak w ciągu dnia biega razem z Borysem, Pysią,
Czarusiem i Elzą. Ta ostatnia bardzo ją polubiła. Biegają razem wesoło po podwórku.
To, że ją od razu zaakceptowała, bardzo nas zaskoczyła.
Sunia Lena (nadaliśmy jej też przydomki:
„Maluda” i „Sarenka”, a Małgosia lubi ją przywoływać określeniem „Niuńka” ).
Chodzi za swoją Panią krok w krok albo najczęściej kładzie się w pobliżu na
taborecie czy krześle i zwinięta w kłębek czujnie obserwuje ruchy swojej
ukochanej Pani. Lubi kłaść się w nogach podczas odpoczynku Pani na kanapie. Jednak
nie pozwala do niej podejść nikomu, bo od razu szczeka i gryzie.
Dzisiaj rano mnie zaskoczyła, bo
gdy Pysia, jak to często lubi czynić, podchodziła do mnie i mnie nagabywała o jedzenie,
trącając pyszczkiem w nogi, Lena nagle podbiegła do mnie i zaczęła mnie bronić.
Powróciła zima. Jest pięknie, ale
mroźne powietrze wymaga otocznie naszych podopiecznych szczególną troską. Tak
je rozmieściliśmy, żeby mogły przetrwać mroźne dni w jak najlepszym dla nich
miejscach. Borys i Sabina są w kojcach wyścielonych sucha słomą w stajni, Zoja
ma do dyspozycji ocieploną budę i kojec cała dobę, a w nocy pilnuje z Reksiem
(ma swoją budę i boks) obejścia i domu. Elza zajmuje starą kuchnię i pokój przeznaczony
do remontu. Pysia, Elza i Czaruś mają swoje miejsca w części domu przez nas my
zajmowanej. To jest optymalne rozmieszczenie naszego stada. Wypuszczamy je na zmianę na podwórko, żeby mogły
się wybiegać. Tak są wymieniane, żeby nie doszło do pogryzień.
Pamiętany o odpowiednim wyżywieniu
i wymianie wody, bo często ona w tym czasie zamarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz