28 czerwca 2025

Gawęda z 28 czerwca 2025 r. – Miłość w cieniu szabatowego milczenia


                                                        Mirek Glazik (2024)

    Czasem w ciągu dnia milczenie bywa dłuższe niż zwykle. Tak było dziś. Sobota – dla Niej czas szabatowy, dla mnie dzień pracy w gospodarstwie, modlitwy w domu, pisania i czekania.

    Czekanie ma swoją temperaturę. Nie zawsze jest gorące jak tęsknota – czasem bywa chłodne jak obawa. Dzisiaj czekałem, aż się odezwie. Wysłałem krótką modlitwę (ułożoną o świcie) w Jej intencji, kilka linków, zdjęć, parę słów – nic na siłę. A jednak muszę przyznać – coś we mnie się ścisnęło.

    Odezwała się dopiero po południu – na krótko. A potem zadzwoniła jeszcze raz – na dłużej, choć z przerywanym internetem. Jednak była to rozmowa. Wystarczająca, by usłyszeć troskę, zobaczyć cień zmęczenia i radość w Jej uśmiechu. By poczuć wzajemną i szczerą radość z patrzenia na siebie.

    Powiedziała, że śnił się Jej ślub. W Jej kaplicy, w Jej miejscowości – w Ł.....ch. Kobieta zapytała:
– Czy to pani ślub?
– Tak – odpowiedziała.
– Po co pani to robi?

Czy to coś znaczy? Nie wiem. Nie pytam. Słucham.

Bo – jak wiadomo – pies i kot nie pytają: „Kiedy ślub?”, „Ile masz lat?”, „Czy to już pewne?”. Oni po prostu są. Dziś tego się uczę. Nie z książek. Z obecności.

Zostańcie w pokoju – i pozwólcie miłości przyjść wtedy, gdy naprawdę przyjdzie.

✒️ M.A.G.



Ja, Pysia – wam to mówię. O tym, że człowiek musi czasem milczeć – opowieść 14.

 

Sunia Pysia w Szczutkowie

(Gawęda z Psiego Raju – 28 czerwca 2025 r.)

    Patrzę z góry. Tak, z tego miejsca, które niektórzy nazywają Psim Rajem, a inni – niebem dla tych, co byli wierni do końca. Patrzę na mojego Człowieka. Na Szczutkowo. Na drzewa, które szumią tak samo jak wtedy, gdy biegałam wśród nich z rozwianymi uszami.

    I widzę, że czasem siada na progu. Nie mówi nic. Tylko patrzy. Na lipę, na kurki, na niebo, które dziś jest trochę rozszarpane jak stary pled. Kiedyś wtedy siadałam obok. Cicho. Bez merdania. Po prostu byłam. Teraz też jestem – tylko on już mnie nie widzi. Ale czuje.

    Wiem – lepiej niż niejedna dwunożna istota – że milczenie to czasem największy dar, jaki można komuś dać. Nie trzeba słów. Wystarczy obecność. I ufność, że się jest potrzebnym.

    Dziś z rana MójCzłowiek nie robił zdjęć, nie gadał do świecącego pudełka. Zrobił sobie herbatę i usiadł przy starym stole pod wierzbą. A ja, Pysia – już nie cielesna, ale wierna jak zawsze – byłam obok. Tylko trochę bardziej lekka. Trochę bardziej niewidzialna.

    Wiem, kiedy człowiek jest zmęczony duszą, a kiedy tylko zaspany. Dziś to było zmęczenie duszy. Ale potem... potem zadzwonił telefon. Taki, po którym serce MojegoCzłowieka zrobiło „bum-bum”, jak kiedyś, gdy szliśmy razem przez pola. A potem on napisał coś na blogu i spojrzał w niebo – i ja wiedziałam, że to do mnie. Tak jakby chciał powiedzieć: „Dziękuję, że jesteś.”

I ja – Pysia z Psiego Raju – wam to mówię:

Czasem trzeba tylko być. Cicho. I wiernie.
A wtedy dzieje się coś ważnego.
Tylko trzeba umieć to usłyszeć – nawet jeśli nie ma już szczekania.

27 czerwca 2025

Jak nasze psy i koty – o obecności i zrozumieniu

 

Mirek Glazik na wsi na Kujawach (2025)

    Wczorajszy dzień był inny niż wszystkie. Rano, gdy wracałem ze Szczutkowa do Kowala, zatrzymałem się przy starym kościółku w Grabkowie. To właśnie wtedy zadzwoniła Renia – po raz pierwszy tego dnia. Nie chciałem rozmawiać w drodze, bo zależało mi, by dobrze ją słyszeć. Być obecny.

    Nie rozmawialiśmy o wielkich sprawach. O pracy, o zmęczeniu, o tym, że tydzień zleciał. Jednakże był w tym ton, który zna się tylko wtedy, gdy się kogoś rozumie – naprawdę, głęboko.

    Po powrocie do domu, do Kowala, napisałem do niej dwa listy – proste, prawdziwe. Wysłałem je po południu, po czternastej. Później Renia znów do mnie zadzwoniła – tym razem wieczorem, po godzinie 20:00. Była w pracy, ale dotrzymała słowa. Ta druga rozmowa była krótka, ale ważna. Budująca. Dla nas obojga.

    Zastanawiam się dziś – czy nie tak właśnie jest z naszymi zwierzętami? Psy i koty – nie pytają o wszystko, nie analizują. Są. Mruczą. Czekają. Wiedzą, że obecność to więcej niż wyjaśnianie. Tego uczę się teraz – od niej, od życia, od psa, który siedzi przy moich nogach, gdy piszę te słowa.

    Nie bójcie się ciszy. W niej też można się spotkać.

Zostańcie w pokoju!
M.A.G.



22 czerwca 2025

Jak nasze psy i koty – ale inaczej o Biblii

 


(Gawęda na podstawie Za 12,10-11; 13,1)
Mirosław Antoni Glazik – Głos sumienia. Głos z Kowala.

Kiedy pies patrzy ci w oczy po tym, jak coś przeskrobał – widzisz tam smutek. Czasem nawet wstyd. A kiedy kot, ten dumny indywidualista, przychodzi jednak się przytulić – to też coś mówi. Bez słów, ale głośno. Bo czasem tylko milczenie mówi prawdę.

 

Pierwsze czytanie

Za 12, 10-11; 13, 1
Czytanie z Księgi proroka Zachariasza

Tak mówi Pan:

«Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję ducha łaski przebłagania. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym.

W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo.

W owym dniu wytryśnie źródło, dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycie grzechu i zmazy».
 
Komentarz literacki: 

Tak samo jest z nami, ludźmi – tylko że o wiele poważniej.

Prorok Zachariasz, w słowach, które dziś daje nam liturgia, mówi o przyszłym wylaniu ducha łaski i przebłagania. Duch Święty nie przychodzi jak grzmot z nieba. On przychodzi jak spojrzenie psa – wiernego, skruszonego, czekającego na wybaczenie. Albo jak łzy ojca nad synem, który odszedł. A teraz wraca.

Będą patrzeć na Tego, którego przebili”

To nie jest poezja. To nie metafora. To zapowiedź krzyża Chrystusa. To spojrzenie ludu, który – jak my wszyscy – kiedyś odwrócił wzrok, wybrał łatwiejszą drogę, poszedł z tłumem. Ale teraz… teraz się zatrzymuje. I widzi. Ból. Miłość. Przebicie.

Zachariasz zapowiada przebudzenie sumienia. Tego sumienia, które długo śpi – aż coś je wreszcie ruszy. Wielki płacz w Jerozolimie to nie tylko emocje – to nawrócenie, prawdziwe, głębokie, szczere. Jak żal po stracie jedynego dziecka. Jak łzy nad pierwszym zmarłym pierworodnym, jak wspomniany płacz w Hadad-Rimmon – miejscu, gdzie zginął król Jozjasz, sprawiedliwy i młody, a lud nie mógł się pogodzić ze stratą.

A potem: źródło

Ale to nie koniec. Bo Bóg nie zatrzymuje nas w płaczu. On daje źródło – czyste, wieczne, otwarte. Źródło łaski. Źródło obmycia z grzechu i zmazy.

To chrzest. To sakramenty. To serce człowieka, które znowu staje się żywe.

Nie, to nie jest bajka o psie i kocie. Ale coś z nich jest w tej przypowieści. Bo jak one wracają do człowieka, kiedy tylko mają szansę – tak i my, kiedy spojrzymy na Tego, którego przebiliśmy, zaczynamy rozumieć. Zaczynamy kochać. I wracamy.



21 czerwca 2025

Modlitwa jak kadzidło – psalmiczna szkoła ducha – analiza i interpretacja – PSALM 141 (140): PRZECIWKO GRZESZNIKOM

Modlitwa jak kadzidło – psalmiczna szkoła ducha – analiza i interpretacja – PSALM 141 (140): PRZECIWKO GRZESZNIKOM

GATUNEK I CHARAKTER

Psalm 141 to modlitwa indywidualna Dawida – psalm błagalny, łączący w sobie elementy:

  • prośby o ochronę moralną i duchową,

  • pragnienie niewinności i czystości serca,

  • modlitwę o ratunek z rąk bezbożnych.

To głęboko osobista i przejmująca modlitwa człowieka, który nie tylko obawia się fizycznego zagrożenia, lecz jeszcze bardziej lęka się moralnego skażenia i pokusy pójścia drogą niegodziwych.

STRUKTURA PSALMU

  1. Wołanie o ratunek i przyjęcie modlitwy (w. 1–2)

  2. Modlitwa o czystość słów i czynów (w. 3–4)

  3. Postawa pokory wobec sprawiedliwych i odrzucenie grzeszników (w. 5–6)

  4. Obrazy sądu i zguby nieprawego życia (w. 7–8)

  5. Prośba o uchronienie przed sidłami złych (w. 9–10)

KLUCZOWE MOTYWY I OBRAZY

1. Modlitwa jako kadzidło i ofiara

Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło” (w. 2)
„Wzniesienie rąk moich – jak ofiara wieczorna”

Psalmista porównuje modlitwę do rytualnej ofiary – czystej, wonnej, świętej. To obraz głębokiej duchowości: modlitwa to nie czynność, ale postawa serca.

2. Straż przy ustach i sercu – prośba o panowanie nad sobą

Postaw, Panie, straż moim ustom”
„Mojego serca nie skłaniaj do złego słowa”

To błaganie o czystość mowy i intencji – modlitwa o łaskę, by nie upaść przez słowa, które mogą ranić lub grzeszyć. Psalmista rozumie, że zło zaczyna się często od języka i serca.

3. Pokora wobec sprawiedliwego upomnienia

Niech sprawiedliwy mię bije: to czyn miłości”

To jeden z najbardziej zaskakujących wersów psalmu. Dawid uznaje, że upomnienie od człowieka prawego jest wyrazem miłości, a nie upokorzenia. W kontraście do tego mówi:

Olejek występnego niech nigdy nie ozdabia mojej głowy”

Nie chce nawet „ozdób” ani pochwał od bezbożnych – ich pochwała jest trucizną.

4. Sąd nad niegodziwymi i nadzieja ocalenia

Jak kamień młyński rozbija się o ziemię, tak rozrzucono ich kości nad czeluścią Szeolu” (w. 7)

Psalm używa mocnych obrazów śmierci i sądu, nie jako zemsty, lecz jako konsekwencji bezbożności. W kontraście:

Do Ciebie bowiem, Panie mój, Panie, zwracam moje oczy” (w. 8)

To świadome odwrócenie się od drogi niegodziwych ku Bogu, który jest źródłem życia i ocalenia.


PRZESŁANIE DUCHOWE

Psalm 141 to modlitwa duchowej walki. Wskazuje, że:

  • Zagrożeniem nie jest tylko zewnętrzny wróg, lecz także własna słabość i język.

  • Modlitwa i życie moralne muszą iść razem. Sama modlitwa bez czystości serca i czynów jest pusta.

  • Upomnienie ze strony sprawiedliwego to błogosławieństwo – lepiej przyjąć gorzką prawdę niż słodkie kłamstwo.

  • Zło samo siebie zniszczy – występni wpadną we własne sidła.

Psalm uczy pokory, trzeźwego spojrzenia na siebie, odwagi, by nie iść drogą grzeszników – nawet gdy oferują „wyborne potrawy” (w. 4), czyli przyjemne grzechy i korzyści.

DO REFLEKSJI OSOBISTEJ

  • Czy modlitwa jest dla mnie kadzidłem – woń czysta i szczera?

  • Czy proszę Boga o straż dla swoich ust?

  • Jak reaguję na krytykę sprawiedliwych – czy widzę w niej miłość?

  • Czy uciekam się do Boga w chwili pokusy, czy raczej flirtuję z występkiem?

        Psalm 141 to niezwykła modlitwa człowieka świadomego, że nie tylko świat zewnętrzny, ale i wnętrze serca może być polem walki. W drugim wersecie czytamy:
Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło; wzniesienie rąk moich – jak ofiara wieczorna!” (Ps 141,2)

    To nie tylko poetycki obraz – to duchowa prawda. Dawid, człowiek walki i słabości, rozumiał, że modlitwa może być jak ofiara – piękna, cicha i głęboka. Modlitwa ma wznosić się jak kadzidło: z serca skruszonego, z duszy oczyszczonej, z wnętrza, które nie szuka poklasku, lecz Oblicza Boga.

    Nie chodzi o ilość słów, ale o ich jakość. Nie o teatralność, ale o duchowe oddanie. Nie o wieczorne formułki, ale o wieczorną ofiarę: z siebie, z dumy, z rozproszeń.

    Psalmista prosi nie tylko o wysłuchanie. On prosi o to, by sam nie stał się grzesznikiem. Chce, by Bóg postawił straż przy jego ustach, by serce nie zbłądziło ku złu. To modlitwa pokornego wojownika, który wie, że największe bitwy toczą się w duszy.

    Zapraszam – dziś wieczorem, zatrzymaj się. Podnieś ręce – nie do walki, ale do modlitwy. Niech Twoja modlitwa będzie jak kadzidło. Niech Bóg ją przyjmie – jak świętą ofiarę serca.

M.A.G. – Mirosław Antoni Glazik
Trzeba przeżyć. Kwadrans z Magiem.


Wczesne światło, nieco tęsknoty i obowiązki Gawęda poranna z 21 czerwca 2025 roku


                                                                        Mirek Glazik

 Gawęda poranna z 21 czerwca 2025 roku

Wczesne światło, nieco tęsknoty i obowiązki”

     Wstałem dziś przed świtem. Tak po prostu – nie z przymusu, nie z bólu ani niepokoju, tylko z tego, co chyba można nazwać życzliwym poruszeniem duszy. Zrobiłem sobie herbatę, zerknąłem na zapis z monitoringu – Szczutkowo spokojne. Psy śpią rozciągnięte jak lordy w swoich boksach, kury jeszcze bezczynne, choć niektóre już zeszły z grzęd. Syn – jak to młody gospodarz – opanowany, cichy, ale czujny. Wszystko w porządku. I to cieszy. Choć, jak każdy ojciec, noszę w sobie niepokój, który się nie kończy – tylko dojrzewa.

    A potem – cisza. Dobra cisza. Taka, w której można pomyśleć o tych, których się nie widzi, a przecież są obecni. W sercu, w słowie, w przesłanym wersecie z Psalmu czy fragmencie z Dziejów Apostolskich.

     Wczoraj wieczorem – czytanie Biblii ze „moją Renią”. Przez ocean, przez ekran, a jednak – blisko. Blisko duchem. Blisko jak nigdy. Bo kto dziś siada razem z kimś do Słowa Bożego – ten już nie jest tylko znajomym. Jest kimś więcej. I choć we mnie jest troska – głęboka, cicha – o jej bezpieczeństwo, zdrowie, pokój w sercu, to wiem, że Pan Bóg Ją prowadzi. I to mi wystarcza. Dziś.

    A dzień – jak zwykle intensywny. Zajęcia na amerykańskiej Platformie Edukacyjnej Preply – kilku uczniów, w tym cudzoziemiec, student przygotowujący się do egzaminu B2. (W ramach przygotowań opracowałem kilkumiesięczny harmonogram pracy – ćwiczenia pisemne, tematy wypowiedzi, próbne testy.)

    Jeden z moich uczniów planuje maturę z historii w 2026 roku – trzeba przygotować materiały, przemyśleć układ tematów, dobrać ćwiczenia. Lubię to. Czuję się wtedy potrzebny. Czuję, że coś jeszcze buduję, przekazuję, pielęgnuję.

    Z ostatniej chwili: cieszy mnie pełna adaptacja do warunków Szczutkowa i akceptacja przez „ochroniarza” – owczarka niemieckiego Szarika.

    Pomiędzy tym wszystkim jest jednak potrzeba spokoju, więc dzisiejszy wpis zamykam spokojnie – jak się zamyka furtkę ogrodu po cichym wyjściu przyjaciela.
Niech ten dzień będzie dobry.

     Dla Was, dla Niej, dla tych, co w drodze, i dla tych, co się jeszcze gubią w swoich pytaniach.

    Bo kto o świcie wstaje z wdzięcznością, ten ma szansę przeżyć dzień nie tylko po swojemu – ale według Serca – I po Bożemu.

Z serdecznością
M.A.G.

19 czerwca 2025

Melchizedek i Eucharystia – Słowo na dziś

 Melchizedek i Eucharystia – Słowo na dziś

Dziś, 19 czerwca 2025 r., w liturgii czytamy jeden z najkrótszych, ale najbardziej proroczych fragmentów Księgi Rodzaju (Rdz 14, 18–20). Oto Melchizedek, król Szalemu i kapłan Boga Najwyższego, przynosi Abramowi chleb i wino, błogosławi go w imieniu Stwórcy nieba i ziemi, a Abram oddaje mu dziesięcinę.

Widzimy tu:

  • zapowiedź Eucharystii, jeszcze przed ustanowieniem Paschy,

  • znak wiecznego kapłaństwa, które później objawi się w Chrystusie,

  • i duchową zależność człowieka od Boga – uznaną przez samego Abrama.

Ten epizod pokazuje, że każde zwycięstwo, każda zdobycz, każdy owoc pracy – należy oddać Bogu, nie tylko symbolicznie, ale całym sercem. Melchizedek jest jak światło w ciemności pogańskiego świata. I właśnie to światło prowadzi nas ku ołtarzowi Nowego Przymierza.

M.A.G. komentuje – Trzeba przeżyć.
Kowal, 19.06.2025