Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)
Pieśń Szaraka
Biegnę przez
pola przez łąki
przemykam
pomiędzy drzewami
chemiczne
zostawiam ślady
para czujnych
oczu i słuchy i rytm
i strach i radość zielona symfonia deszczu i
słońca
wytrwałość się
opłaca nie tylko w zalotach uciekłem
z legendy o
szalonym zającu
o zmroku się
pojawiam jakby znikąd
jestem cieniem
na księżycu pojawiam się i znikam
przyzywam
brzask i wiosnę przynoszę
nowe światło
na pola uprawne
i życiodajną
wodę szepcę do pękającego jaja
podszywam się
pod czajkę
o zmierzchu
poruszam się w oku sowy
dawnymi czasy
łowiono mnie do zebrania plonów
polują na mnie
z reflektorami
woń psów woń
prochu
woń człowieka
coraz
coraz bliżej
uciekam
pędzę chcę żyć
chcę żyć chcę żyć
na łąkach
siedzę nieruchomo
swobodnie w
zaroślach
wykorzystuję
lasy i zagajniki umiem znikać
bujne chwasty
zatrute trawy kosy żniwiarzy
trzaask
trzaask ciach ciach
ścinanie
zająca zboże krwawi
traktory pługi
sidła
kaleczą
szczerość pola
samotnie stoję
słupkiem
a potem bieg
szybki jak wiatr
żyję pod
osłoną nocy
jestem pieśnią
i krajobrazem
umykam spod
łap chartów
błąkam się po
bezdrożach
siedzę na
ścianach katakumb
i na
wielkanocnych stołach
pośród pisanek
i przy Świętej Rodzinie
wyrastam jako
cierń z kostura pielgrzyma
czarownice
mogą przebierać się za zająca
niezauważalny
przemykam przez życie
rzucają mnie
do ognia oczyszczenia
zmieniają się
pola
smutek unosi
się jak jesienna mgła
jestem
wytrwały
pędzę pędzę
pędzę
chcę żyć chcę
żyć
chcę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz