W nocy kilka razy wstawałem,
gdy nasz psiaki podbiegały do tylnej rozsuwanej bramy, bo myślałem ze Borys wrócił.
Niestety! Na razie go nie ma.
Po porannej kawie
postanowiłem zadzwonić do Karola, brata Małgosi, i zapytać się, czy nie
zechciałby nam pomóc w poszukiwaniu Borysa. Karol przebywał wraz z Żoną i
dwojgiem dzieci u swoich Teściów w pobliskiej miejscowości Łanie. Od razu zastrzegłem,
że jest to dzień świąteczny, więc się nie obrażę, jeśli mi odmówi.
Nie minęło 15 minuty,
a Karol ze swoim Teściem, Zbyszkiem Miastkowskim, podjechali pod dom w
Zbijewie. Bardzo się ucieszyliśmy. Spakowałem potrzebne do poszukiwań przedmioty
i pojechaliśmy do lasu. Zbyszek zna te lasy jak własną kieszeń. Ja je dopiero
od dwóch dni poznaję, bo nie chodziliśmy po nich z naszymi psiakami. Mieliśmy stałą
trasę spacerów, którą od pół roku przemierzaliśmy z naszymi psiakami, by się
nauczyły powracać. Do wczoraj tak było.
Dog Borys pobiegł NIEOCZEKIWANIE za
Elzą i Sabiną dalej przez pola w kierunku lasu.
Kilka minut pobiegały
po łące za olchami i nic nie wskazywało, że tam pobiegną obie sunie, a za nimi
Borys. Gdy zniknęły mi z oczu, szybko z Zoją wróciłem do domu i wsiadłem do
Audi, by je odnaleźć i przywieźć do domu. To było jeszcze rano. Około 9:00. Gdy
jechałem szybko wzdłuż ściany lasu w kierunku Psar, nagle usłyszałem huk (Strzał
z broni? Petarda?). Przestraszyłem się, że ktoś strzela do naszych psów. Jednak
ten odgłos się nie powtórzył. Borys by nikogo nie zaatakował.
Gdy przejechałem pasmo
lasu, nagle zobaczyłem przed moim samochodem przebiegające sarny. Po chwili do
samochodu podbiegły zziajane sunie: Elza i Sabiny i błyskawicznie wskoczyły
na tylne siedzenie auta. Ja podjechałem do gospodarstwa po lewej stronie drogi (widać
było gmach byłej SP w Psarach) po prawej stronie. Poinformowałem GospodarzA, że
uciekły mi psy, ale dwa znalazłem, a teraz szukam trzeciego – Borysa.
Zapytałem się Gospodarza
i Jego Żony, czy nie słyszeli odgłos wystrzału. Oni odpowiedzieli, że słyszeli,
ale że to było daleko od tego miejsca.
Borysa nie ma i nikt go nie widział. jak kamień w wodę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz