Nie wiadomo, skąd się wzięła to nagła agresja. Zbliżał
się wieczór. Byliśmy akurat w domu. Na podwórku biegały cztery nasze psiaki:
Borys, Reksio oraz Zoja i Sabina, które przeskoczyła płotek przydomowy i
oddzieliły się w ten sposób od pozostałych czworonogów. Nagle usłyszeliśmy
dziwne charczenie. Zaniepokoiliśmy się i szybko wybiegliśmy z mieszkania. Koło chłodni,
gdzie dzisiaj zamknąłem Sunię Pysię gryzły się ostro Zoja i Sabina. Podążyłem w ich kierunku. Musiałem wylać trzy
wiadra wody, żeby się oddzieliły. Było niebezpiecznie, bo Zoja położyła Sabinę
na brzuchu i usiłowała chwycić ją zębami za gardło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz