Sądziłem, że ani Sabinie, ani Zojce po przedwczorajszym starciu nic się nie
stało. Jednak wczoraj wieczorem zauważyłem
niewielką rankę na środku prawej, przedniej łapy Zojki, a ponadto na grzebiecie
pojawiło się niewielkie wybrzuszenie. Gdy je dotknąłem, sunia nie reagowała, więc
nie odczuwała bólu. To dobrze. Rana nie była wielka, ale ona ją sobie
wylizywała, zatem się nie goiła. Rano porozmawiałem
o tym z Małgosią. Obejrzeliśmy ją i Sabinę, która nie ucierpiała, zatem wyszła
z tego zwarcia bez szwanku.
Uznaliśmy, że jednak Zoja wymaga pomocy weterynarza. Postanowiliśmy
podjechać do Kowala. Pani Weterynarz obejrzała Zojeczkę. Powiedziała, że to nie
jest ropień, ale pies musiał doznać lekkiego stłuczenia, stad stwardnienie na grzebiecie.
Baliśmy się, że to może być jakiś ropień. Na szczęście nie. Widocznie w czasie
tej walki musiała się o coś uderzyć, bo ja rozdzielałem je za pomocą polewania
wodą z dwóch wiader, a potem podszedłem do Zojeczki i ją oddzieliłem od suni
Sabiny, zakazując jej ataku. Posłuchała mnie, więc rozdzieliłem je i zamknąłem
w ich kojcach.
Foto:
Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz