29 czerwca 2016

Pod znakiem Zojki



Sądziłem, że ani Sabinie, ani Zojce po przedwczorajszym starciu nic się nie stało.  Jednak wczoraj wieczorem zauważyłem niewielką rankę na środku prawej, przedniej łapy Zojki, a ponadto na grzebiecie pojawiło się niewielkie wybrzuszenie. Gdy je dotknąłem, sunia nie reagowała, więc nie odczuwała bólu. To dobrze. Rana nie była wielka, ale ona ją sobie wylizywała, zatem się nie goiła.  Rano porozmawiałem o tym z Małgosią. Obejrzeliśmy ją i Sabinę, która nie ucierpiała, zatem wyszła z tego zwarcia bez szwanku.
Uznaliśmy, że jednak Zoja wymaga pomocy weterynarza. Postanowiliśmy podjechać do Kowala. Pani Weterynarz obejrzała Zojeczkę. Powiedziała, że to nie jest ropień, ale pies musiał doznać lekkiego stłuczenia, stad stwardnienie na grzebiecie. Baliśmy się, że to może być jakiś ropień. Na szczęście nie. Widocznie w czasie tej walki musiała się o coś uderzyć, bo ja rozdzielałem je za pomocą polewania wodą z dwóch wiader, a potem podszedłem do Zojeczki i ją oddzieliłem od suni Sabiny, zakazując jej ataku. Posłuchała mnie, więc rozdzieliłem je i zamknąłem w ich kojcach.

Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)        
      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz