Jarosław
Kaczyński bardzo kocha zwierzęta. Jego słabość do kotów jest powszechnie znana.
Wobec nich prezes ma zawsze miękkie serce. Od blisko pięciu lat w jego domu
rządzi Fiona. Ostatnio jednak kotka musi dzielić terytorium z Czarusiem. Do
prezesa zagląda też kot Feliks, którego Kaczyński nazywa Rudym.
Fiona to pierwsza kotka, którą Kaczyński zdecydował się przygarnąć.
Wcześniej miał tylko kocury, o których zwykł mówić "koczury". Kocica
ma szczególne upodobania: uwielbia, kiedy rzuca się jej... winogrona, które
potem ucieszona aportuje
Ścieżkę do domu prezesa wydeptał sobie także Feliks. Kim jest uroczy rudy
pupil? "To kot kloszard. Nie jest mój!" - wyznał prezes PiS. Rudy
kocur jest sąsiadem prezesa PiS od ponad 10 lat, ale na dobre poznali się przed
trzema laty. Wtedy jego właścicielka trafiła do szpitala, a kot został
pogryziony przez bezpańskiego psa. Jarosław Kaczyński zaopiekował się
poharatanym czworonogiem. Z pełnym poświęceniem i za własne pieniądze woził go
do weterynarza i wyleczył.
Od tamtej pory wdzięczny Rudy - gdy tylko prezes pojawia się w okolicach
domu - nie odstępuje swego dobroczyńcy na krok. Z kocurem walczy jednak Fiona.
Gdy Rudy zbliża się do posesji, kotka groźnie rozpłaszcza się na szybie. W ten
sposób stara się odstraszyć rywala. Równie wrogo na Feliksa reaguje nowy
lokator domu prezesa. Gdy tylko rudzielec pojawia się w okolicy, Czaruś najeża
się i go odpędza.
Zanim serce prezesa skradli Fiona, Czaruś i Rudy, jego ukochanym kotem był
Alik. U prezesa PiS spędził 12 lat. Był jedyną istotą na świecie, która mogła
bezkarnie prezesa drapać i kąsać. Swoją radość, gdy jego pan przychodził
wieczorem do domu, kot wyrażał w oryginalny sposób: wpijał mu się w nogę. I tak
Kaczyński, z uwieszonym na łydce Alikiem, chodził po mieszkaniu albo siedział
przy biurku, gdy pracował.
Imię kota było zdrobnieniem i nawiązywało do dziadka Aleksandra, ojca
Jadwigi Kaczyńskiej, po którym zarówno Lech, jak i Jarosław otrzymali drugie
imiona. Zanim Alik trafił pod dach Kaczyńskiego, wiele przeszedł. Został
potrącony przez samochód. Prezes PiS znalazł go leżącego przy drodze w okolicy
Wyszogrodu (woj. mazowieckie). Aby ratować małego kociaka, całkowicie zmienił
wówczas plan swojego dnia.
Kot poważnie ucierpiał w wyniku wypadku, groził mu paraliż. Trafił jednak w
ręce najlepszych weterynarzy i udało się go uratować. By dojść do zdrowia
musiał jednak przyjmować dużą ilość leków, co sprawiło, że jego nerki zostały
trwale uszkodzone. U boku prezesa Alik przeżył długie lata do czasu aż nerki
zwierzęcia niemal przestały pracować. To doprowadziło do ciężkiej niewydolności
całego organizmu i zwierzak pożegnał się ze światem.
Wcześniej, przez kilkanaście lat, przyjacielem prezesa był biały Buś. Kocur
lubił sobie robić legowisko w czapce leninówce, którą nosił Kaczyński.
(JOSIE/mar
Źródła:
masakra co wy pokazujecie chora polska
OdpowiedzUsuń