11 maja 2025

Poranna msza, słoneczny dzień i myśli rozproszone

 

                                                    Mirosław Antoni Glazik

Kowal, 12 maja 2025 roku
Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)

Poranna msza, słoneczny dzień i myśli rozproszone

    Dzień rozpoczął się słonecznie, choć chłodno — a mnie zimno, tak bardzo jak w nocy. Rano byłem na Mszy Świętej w kościele pw. Świętej Urszuli w Kowalu. W świątyni – znajome twarze, ale i wiele nowych. Ludzie, których nie znam – a jednak są obecni, więc dla mnie ważni. Od 6 lipca 2024 roku czuję się związany z tym miejscem w sposób głęboki, choć trudny do opisania.

    Po mszy życie wraca do zwykłego rytmu: myśli rozchodzą się jak fale – o komputerze, o sprawach Szczutkowa, o umowie internetowej, historii połączeń, o technicznych zawiłościach. Czy naprawdę płacimy więcej, a mamy mniej? Nie wiem. Może ktoś się dowie. Może dziś, może jutro?

    Telefon, rozmowy, Facebook, Skype, Teams… „Synu, dajmy sobie spokój – dziś niedziela.” Msza, śniadanie, chwila spokoju. Siatki na okna mogą poczekać. Dziś nie chcę pracować. Chcę pomyśleć. Pobyć. Po prostu być.

    Połączyłem się z R. przez Facebooka. Rozmawiamy. Pokazuję jej Kowal: słońce, ptaki na drzewch, nasz parafialny kościół, pomnik króla Kazimierza Wielkiego, fontannę w parku. Między nami 320 kilometrów, a jednak ta odległość nie oddziela – może nawet zbliża. Ostatnio spędziliśmy razem dwa tygodnie. Co dalej? Zobaczymy. Wszystko w miłosiernych dłoniach Boga. Patrzyliśmy na siebie za pośrednictwem internetowych kamer i rozmawialiśmy ze sobą... Myśli i uczucia, spojrzenie i iskierki nadziei...

    Po powrocie do domu – kawa. Ciepła, choć trochę za mocna. R. czekała na mój telefon, z otwartą Biblią – z Ewangelią według św. Marka – i ze wspaniałą książeczką Tomasza à Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Czytaliśmy wspólnie, więcej R. na głos, powoli – jakby każde słowo miało dotrzeć do naszych serc. Jej głos znowu spokojny, mój – nieco chropowaty po poranku, ale dynamiczny, pełen energii. Pytania rodziły się same: „Dlaczego Jezus reaguje tak stanowczo?”, „Czym dziś jest dla nas nasza świątynia?” Rozważaliśmy ten passus.

    Potem – lektura, analiza oraz interpretacja fragmentu Psalmu 119 (Tet), następnie długiego fragmentu przepięknej, rodzinnej Księgi Tobiasza. Z kolei Ewangelia według św. Marka. Analizujemy scenę wypędzenia przekupniów ze świątyni – w ujęciu Marka (Mk 11,15–19). Jezus objawia mesjańską odwagę, duchowy gniew wobec profanacji Domu Ojca i zapowiedź nowego porządku w kulcie Boga. To wydarzenie ma miejsce tuż po Jego uroczystym, prorocko-królewskim wjeździe do Jerozolimy (Mk 11,1–11). Jezus dokonuje aktu radykalnego sprzeciwu wobec zepsucia centrum religijnego i społecznego życia Izraela.

    Kończymy nasze niedzielne spotkanie ze Słowem Jahwe lekturą Dziejów Apostolskich, ale tym razem – bez analizy. To już moje zadanie, bo R. musiała wrócić do obowiązków i rytmu dnia.

    Zostałem sam ze swoimi myślami, uczuciami i tęsknotami.... Zrobiłem śniadanie: chleb z masłem i miodem, jajka na miękko, ostatni pomidor malinowy. Prosto. Talerz, kubek, cisza. A przez otwarte okno — śpiew: z kościoła dobiegają dźwięki kolejnej Mszy Świętej, zmieszane z głosami ptaków. Synogarlice gruchają na dachu, wróble ćwierkają pod okapem, gdzieś dalej śpiewa szpak. Ten chór stworzenia przypomniał mi, że nie jestem osamotniony, bo życie wokół mnie trwa i toczy się dalej jak koło słońca na niebie.

    Usiadłem w fotelu. Pomyślałem – dobrze mi tu. W ciszy. W łagodnym, majowym słońcu. Ale wiem – wieczorem transmisja na żywo. Znów polityka. Znów wybory. Staram się nie angażować zbyt głęboko… ale nie da się tego całkiem uniknąć. Za tydzień wybory. Na kogo zagłosują ludzie? Czy ktoś jeszcze wierzy w zmianę?

    A przecież trzeba też pamiętać o prostych sprawach. Psy domagają się uwagi. Kury także – zwłaszcza biała, imieniem Wiktoria – zaczęła wysiadywać jajka. To dobra wiadomość. Nadzieja. Życie toczy się dalej – niezależnie od ekranów, komentarzy i debat.

    Myślę o Polsce. Często. O zagrożeniach, których nie widać od razu. O tych, którzy nami rządzą i co z nami robią.

    Zacząłem na nowo czytać i interpretować Biblię. Głębiej. Z odwagą. To daje mi siłę – inną niż wszystkie poprzednie. I myślę, że zaniedbałem modlitwę na blogu. Nagrania czekają. Może widzowie też. A ja… wciąż dążę do światła.

    Kim dziś jestem dla Kowala? Tylko sąsiadem i przechodniem? A może… kimś więcej?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz