20 stycznia 2015

Początek gawędy o nas i naszych psach i kotach


Poranna  modlitwa. Po cichu wstaję, bo dom jeszcze śpi. Słychać z obory kukuryku naszego kogucika. Patrzę przez okno: Lady Elza biega jak iskierka i zatrzymuje się, by zrobić kupę. Rekin patrzy na nią ze swojego kojca. Pyśka czuwa przy drzwiach.  Po chwili w polu mojego widzenia pojawia się Borys, w przytulisku nazywano go Baronem i słusznie, bo to szlachetny pies. Powoli wkracza na podwórze. Lady Elza podbiega do niego i prowokuje go do zabawy. 
Codzienna wspólna poranna kawa. Małgosia chce, żebym Pyśkę wpuścić do domu. Gdy otworzyłem drzwi wejściowe od razy pojawiło się w nich pyszczysko ślicznej Lady Elzy. Nie miałem wyjścia. Wpuściłem ją i Pyśkę. Wbiegły na piętro. Chwila radości. 
Jednak lady Elza śmierdzi nieprzyjemnie. Na głowie ma ślady kału (o tym dziwnym upodobaniu tej przemiłej suczki jeszcze opowiem). Zakładam rękawicę. Przecieram jej sierść wodą z mydłem i papierem toaletowym.

To początek opowieści (GAWĘDY, KLECHDY, BAJDY, BAŚNI, BAJKI) o naszych psach i kotach. O prawdziwej miłości, namiętności i pasji oraz o przyjaźni tajemniczo powiązanej z troską o każdego z naszych pupili i o całą naszą watahę. Między ludźmi i pomiędzy zwierzętami przez miliony lat wytworzyła się przedziwna więź. Między człowiekiem i zwierzęciem także w czasach nam współczesnych, a nawet w teraźniejszości da się zaobserwować istnienie niesamowitego porozumienia i współodczuwania.
Wieczorny spacer okazał się miły i udany.
To nasza codzienność …
  Zdjęcie nr 1: My i nasze psy Borys i Elza w Nowinach (4 I 2015) Foto: Amelia Prokopiak





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz