22 września 2016

Nasze psiaki w samo południe



Jest czwartkowe południe. Ostatni dzień kalendarzowego lata. Na dworze nadal ciepło, choć fala upału już za nami. Nasze psiaki jeszcze też korzystają z ciepłych promieni słońca. Jedne wygrzewają się w swoich bezpiecznych miejscach, inne czuwają. Wystarczy, żeby na pobliskiej drodze ktoś przechodził, a już się zrywają i szczekają na przechodnia. Czasami pola za płotem przecina polujący na polne myszy kot. Wtedy dopieroż zaczyna się ujadanie tak głośne, że zdaje się sięgać niebios. Słyszę odgłosy żurawi i dzikich kaczek, dobiegające od pobliskiego jeziora. Na niebie w stronę Chocenia zmierzają klucze dzikich gęsi. W te odgłosy natury wtapia się szum przejeżdżającego pociągu. Lekki wiaterek porusza firankami w mieszkaniu. Łączę teraz role gospodarza, przewodnika stada psów, nauczyciela i pisarza. To sporo codziennych obowiązków. Małgosia w pracy. Ja dzisiaj w domu pracuję i czuwam nad naszymi psiakami. Codzienne sprzątanie boksów i podwórka, wymiana wody, mycie misek do karmienia. Udało nam się poukładać relacje między naszymi psiaki w taki sposób, aby czuły się bezpiecznie, mogły się ze sobą bawić i aby nie dochodziło między nimi do bezpośredniej walki, kończącej się pogryzieniami. Dzięki zdobytemu doświadczeniu w ostatnich kilku latach, w Naszym Wilkowisku udaje się nam zapanować nad tą sforą psów różnej wielkości, różnorodnych charakterów i temperamentów. Oczywiście, trzeba zawsze zachować czujność, bo to nie są „pluszaczki”, lecz żywe stworzenia, nie do końca przewidywalne.




Nasze psiaki w samo południe (fotogaleria)

Foto: Mirosław Antoni Glazik (M.A.G.)    


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz