Jest czwartkowe południe. Ostatni dzień kalendarzowego lata. Na dworze
nadal ciepło, choć fala upału już za nami. Nasze psiaki jeszcze też korzystają
z ciepłych promieni słońca. Jedne wygrzewają się w swoich bezpiecznych
miejscach, inne czuwają. Wystarczy, żeby na pobliskiej drodze ktoś przechodził,
a już się zrywają i szczekają na przechodnia. Czasami pola za płotem przecina
polujący na polne myszy kot. Wtedy dopieroż zaczyna się ujadanie tak głośne, że
zdaje się sięgać niebios. Słyszę odgłosy żurawi i dzikich kaczek, dobiegające
od pobliskiego jeziora. Na niebie w stronę Chocenia zmierzają klucze dzikich
gęsi. W te odgłosy natury wtapia się szum przejeżdżającego pociągu. Lekki
wiaterek porusza firankami w mieszkaniu. Łączę teraz role gospodarza,
przewodnika stada psów, nauczyciela i pisarza. To sporo codziennych obowiązków.
Małgosia w pracy. Ja dzisiaj w domu pracuję i czuwam nad naszymi psiakami.
Codzienne sprzątanie boksów i podwórka, wymiana wody, mycie misek do karmienia.
Udało nam się poukładać relacje między naszymi psiaki w taki sposób, aby czuły
się bezpiecznie, mogły się ze sobą bawić i aby nie dochodziło między nimi do
bezpośredniej walki, kończącej się pogryzieniami. Dzięki zdobytemu
doświadczeniu w ostatnich kilku latach, w Naszym Wilkowisku udaje się nam
zapanować nad tą sforą psów różnej wielkości, różnorodnych charakterów i
temperamentów. Oczywiście, trzeba zawsze zachować czujność, bo to nie są „pluszaczki”,
lecz żywe stworzenia, nie do końca przewidywalne.
Nasze psiaki w samo południe (fotogaleria)
Foto: Mirosław Antoni Glazik
(M.A.G.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz