Placówka – powieść
Bolesława Prusa, która powstała w
latach 1810-1886. Na jej specyfikę wpływ miały dwa kierunki: naturalizm i
realizm.. Głównymi wątkami dzieła są: kolonizacja niemiecka na ziemiach
polskich, studium na temat życia chłopa w 2. Połowie XIX wieku. oraz jego walka
o utrzymanie ziemi.
W Placówce pisarz ukazuje dwa psy.
Motyw psa w
utworze Placówka:
Fragment 1
Ale świnie już
spały. Zamiast nich wynurzył się ze zmroku pies Burek, a później Jędrek i
Stasiek. Jędrek chciał dziewczynę przewrócić, lecz dostawszy pięścią w oko
schwycił ją za rękę, Stasiek za drugą i polecieli we czworo na gościniec. Byli
tak splątani ze sobą, że w ciemności nikt by nie odróżnił, które z nich pies, a
które dziecko, tym bardziej że wszyscy zaczęli wyć i szczekać na wyścigi z
Burkiem. Wreszcie rozpłynęli się we mgle wiszącej nad łąkami.
Fragment 2
We drzwiach
zgrzytnęła zasuwa, w kominie dotlewał się ogień, wreszcie zgasł. Było już
późno. Koguty wyśpiewały północ, pies odszczeknął im i wcisnął się pod wóz
przed słotą, w chacie zasnęli wszyscy.
Wtedy cicho skrzypnęły wrota stajni i wymknął się z nich jakiś cień;
posunął się wzdłuż ściany budynku i ostrożnie zakradł się do obory. Był to
Maciek. Wydobył spod sukmany szlochające dziecko i przystawił je do wymienia
krowy.
— Ssij bydlę — szepnął — kiedy cię własna matka porzuciła. Ssij…
Po chwili w oborze rozległo się ciche mlaskanie. Deszcz wciąż padał.
Fragment 3
Daleko za
nimi, gdzie za mgłą czarny las majaczył, słychać było głos kościelnego dzwonu.
Czy on, jak zwykle, wzywa ludzi do pacierza, czyli też ogłasza im najście
obcego narodu?…
Ślimak obejrzał się. W chatach po drugiej stronie doliny drzwi były
pozamykane; na podwórkach nikt nie ruszał się i zapewne nikt by nie wybiegł
przed wrota, gdyby nawet zawołać: „Patrzajta, gospodarze, co tu Niemców
wali!…”. Wieś jeszcze spała.
Teraz sznur wozów napełnionych gwarliwymi ludźmi począł wymijać chałupę Ślimaka.
Zmęczone konie szły z wolna, krowy ledwie nogi wlokły, świnie, kwicząc,
potykały się. Tylko ludzie byli kontenci, śmieli się, krzyczeli z wozu do wozu
i rękami albo batami ukazywali na dolinę. Wreszcie zjechali na dół, wyminęli
most i skręcili na lewo, na otwarte pole.
We dwa albo i we trzy pacierze po nich ukazał się wózek ciągniony przez psa
i kobietę, i stanął obok wrót Ślimakowej zagrody. Tu wielki pies upadł na
ziemię, ciężko dysząc, mężczyzna z trudnością podniósł się na wózku i usiadł, a
kobieta zdjęła szlę z karku i ocierając spotniałe czoło, patrzyła na chatę
Ślimaków.
Chłopa tknęła litość. Zeszedł z pagórka i zbliżył się do podróżnych.
— Skądeście, ludzie, i coście za jedni? — zapytał.
— My koloniści, aże zza Wisły — odpowiedziała kobieta. — Nasi kupili tu
ziemię, więc idziemy za nimi.
— A wyście ziemi nie kupili?
Kobieta wzruszyła ramionami.
— To u was taki zwyczaj, że baby chłopów ciągną? — pytał dalej Ślimak.
— Cóż robić, kiedy konia nie mamy, a na własnych nogach ojciec by nie
zaszedł.
— To niby on po proszonym jeździ za gromadą? — spytał znowu.
— O nie!… — odparła z energią. — Ojciec uczy dzieci, a ja, jak mam czas, to
szyję, a jak nie mam co szyć, wynajmuję się do roboty w polu.
Ślimak patrzył na nią zdziwiony, wreszcie rzekł:
— Wy, musi, że nie jesteście Niemce, kiej tak gładko po naszemu gadacie?
— My z Niemców — odparła kobieta.
— My Niemcy — odezwał się po raz pierwszy człowiek z wózka.
W czasie tej rozmowy wyszła z chaty i zbliżyła się do wrót Ślimakowa z
Jędrkiem.
— Tęgi pies! — zawołał Jędrek.
— Przypatrz no się — rzekł do niego Ślimak — jak ta pani bez całą drogę
ciągnie chorego ojca na wózku. A ty byś, hyclu, tak zrobił?
— Co bym miał robić? Albo tatulo nie mają koni!… — odparł chłopak.
Chłop wzruszył
ramionami.
— Żebyśmy mieli — odparł — brać za taką rzecz pieniądze, to byśmy was nie
zapraszali.
— Ha, Bóg wam zapłać, kiedyście na nas tacy łaskawi — rzekł chory.
— Szczęśliwa droga! — odpowiedzieli oboje Ślimakowie.
Chory znowu układł się na wózku, postękując, podróżna założyła sobie szlę
na prawe ramię, przez piersi i pod lewą rękę, duży pies podniósł się z ziemi i
otrząsnął na znak, że jest gotów do drogi.
— Bóg zapłać! bywajcie zdrowi!… — rzekł chory.
Wózek z wolna potoczył się ku taborowi.
— Dziwny naród te Niemce — odezwał się Ślimak do żony. — On taki mądry, a
jeździ wózkiem niby dziad.
— Albo i ona — odparła Ślimakowa. — Czy kto słyszał, żeby zaś taki kawał
drogi ciągnąć starego jak koń?…
— Wcale nie najgorsi i niegłupi.
Po tej wymianie myśli małżonkowie wrócili do chaty. Rozmowa z chorym
uspokoiła ich. Niemcy nie wydawali się im już tak strasznymi jak dawniej.
Fragment 5
Wpatrzył się
lepiej w gromadę i poznał, że to śpiewa córka bakałarza, którą zobaczył
pierwszy raz, gdy w wózku ciągnęła ojca. Wtedy więcej zajął go duży pies
aniżeli ona. Dziś przecie głos jej tak opanował duszę chłopca, że powoli
zapomniał o wszystkim. Zniknęły mu z oczu pola, Niemcy, stosy belek i kamieni:
został tylko ów głos wypełniający całą przestrzeń. Coś drżało mu w piersiach,
chciał także śpiewać i zaczął półgłosem:
Wesoły nam dzień zawitał,
Jezus Chrystus
zmartwychpowstał…
Ta melodia najlepiej godziła się z pieśnią Niemców.
Fragment 6
Chłopiec objął
go za nogi; było mu trochę lżej i spokojniej, lecz że w tej chwili ojciec
poprawił się na ławie, więc i on odsunął Staśka.
Odepchnięty po kolei przez wszystkich, dostrzegł Burka pod ławą; wsunął się
tam i choć pies był przemokły, położył na nim głowę i ogarnął go rękoma.
Na nieszczęście spostrzegła to matka.
— No, patrzajcie — zawołała — co on dziś wyrabia, ten chłopak?… A dyć odsuń
się od psa, bo cię jeszcze piorun ustrzeli!… Poszedł, Burek, do sieni!
Pies widząc, że gospodyni szuka drewna, podwinął ogon i szybko umknął za
drzwi, a Stasiek w ludnej izbie znowu został sam, sam jeden ze swoim
niepokojem. Zachowanie się jego zastanowiło w końcu matkę, która myśląc, że
Stasiek musi być głodny, podała mu kromkę chleba. Chłopiec wziął chleb do ręki,
kawałek ugryzł, lecz zamiast jeść — rozpłakał się
Fragment 7
Było już po południu,
kiedy na podwórzu w gwałtowny sposób zaczął ujadać Burek. Pies szczekał, jakby
się kto z nim drażnił. Owczarz wyjrzał przez okno i pod chałupą zobaczył obcego
człowieka w miejskim odzieniu. Miał on długi szaraczkowy kubrak i rudy kaptur
na głowie, przez co niewiele mu było widać twarzy.
Fragment 8
— Co ty gadasz?…
Udajesz głupiego, czy nie widzisz, że mi konie ukradli?… — mówił kipiący
gniewem Ślimak. — A przecie ten, co kradł, musiał bramę otworzyć i przez ciebie
stworzenia przeprowadzać.
— Nikt bramy nie otwierał, nikt przeze mnie koni nie wyprowadzał, niech
mnie Bóg skarze! — mówił Owczarz, bijąc się w piersi. I rozpłakał się.
W tej chwili zza stodół nadbiegli Jędrek i Ślimakowa.
— Tatulu! — wołał chłopiec — za płotem leży Burek zdechnięty…
— Struły go złodzieje — dodała kobieta — bo pies toczył pianę… Aż mu na
pysku zamarzła.
Owczarz, nie mogąc stać, usiadł na progu stajni.
Fragment 9
— Oj! nie gadajcie
tak… — jęknął Owczarz. Zsunął się z progu i upadł do nóg Ślimakowi.
— Mam u was — szlochał — kilka rubli zasług… Mam kożuszynę, sukmaninę i
skrzynkę… Zabierzcie to, ale nie mówcie, żem was zdradził… Przecie pies nie był
ode mnie wierniejszy, a także go otruli…
Ale zacięty Ślimak odepchnął go.
Fragment
10
— No, patrzajcie —
zawołała — co on dziś wyrabia, ten chłopak?… A dyć odsuń się od psa, bo cię
jeszcze piorun ustrzeli!… Poszedł, Burek, do sieni!
Wieczorem przeniósł
Ślimak Staśka do alkierza na łóżko. Matka położyła mu dwa trojaki na oczach,
aby się zamknęły, i przed Matką Boską zapaliła lampkę. Sami rodzice z Jędrkiem
i Magdą układli się pokotem na klepisku w izbie, ale zasnąć nie
mogli. Burek wył przez całą noc. Magda miała gorączkę, a Jędrek coraz podnosił
się ze słomy i zaglądał do alkierza, bo mu się zdawało, że Stasiek ocknął się i
poruszył.
Fragment
11
O biednym Staśku po
trochu zapomniano. Czasem tylko matka położyła do obiadu jedną łyżkę za wiele i
spostrzegłszy się, otarła oczy fartuchem. To znowu Magda, wołając Jędrka, przez
prędkość nazwała go Staśkiem. To znowu Burek obiegał niekiedy budynki, jakby
kogoś szukał, a nie znalazłszy, przypadał łbem do ziemi i szczekał. Coraz
rzadziej jednak trafiały się te wypadki.
Fragment
12
— Trza czekać — mówił
— do wiosny. Bez ten czas może Pan Bóg łaskaw ochroni nas od straty; a wreszcie
— upilnuje Owczarz i Burek. Ho! ho! oni czujni!…
Jakby na potwierdzenie tej opinii, Burek wył i szczekał po całych nocach, a
Owczarz zrywał się po parę razy na noc i zarzuciwszy sukmanę na ramiona,
przechodził się po dziedzińcu.
Jednej bardzo ciemnej nocy, kiedy z nieba padał deszcz ze śniegiem, a na
ziemi było błota wyżej kostek, Burek naraz popędził w stronę wąwozów i zaczął
gwałtownie ujadać. Owczarz zerwał się z barłogu i zmiarkowawszy po zajadłości
psa, że ktoś jest za stodołą, zbudził Ślimaka. Uzbroili się obaj w drąg i
siekierę i potykając się w błocie, poszli za psem, który kilka razy skowyknął,
jakby go potrącono.
Jakby na potwierdzenie
tej opinii, Burek wył i szczekał po całych nocach, a Owczarz zrywał się po parę
razy na noc i zarzuciwszy sukmanę na ramiona, przechodził się po dziedzińcu.
Jednej bardzo ciemnej
nocy, kiedy z nieba padał deszcz ze śniegiem, a na ziemi było błota wyżej
kostek, Burek naraz popędził w stronę wąwozów i zaczął gwałtownie ujadać.
Owczarz zerwał się z barłogu i zmiarkowawszy po zajadłości psa, że ktoś jest za
stodołą, zbudził Ślimaka. Uzbroili się obaj w drąg i siekierę i potykając się w
błocie, poszli za psem, który kilka razy skowyknął, jakby go potrącono.
Fragment nr 14
Było już po południu,
kiedy na podwórzu w gwałtowny sposób zaczął ujadać Burek. Pies szczekał, jakby
się kto z nim drażnił. Owczarz wyjrzał przez okno i pod chałupą zobaczył obcego
człowieka w miejskim odzieniu. Miał on długi szaraczkowy kubrak i rudy kaptur
na głowie, przez co niewiele mu było widać twarzy.
Żeby dobrze zrozumieć występujcie w tej powieści
motywy psa trzeba spojrzeć na nie z perspektywy
całości utworu Prusa, czyli powinniśmy widzieć wszystkie elementy świata przedstawionego
tego działa literackiego, a także jego liczne konteksty.
Obraz polskiej wsi z II połowy XIX wieku ukazany w Placówce.
Jak pisze Henryk Markiewicz: „W odmiennej perspektywie,
z innym rozkładem akcentów kreuje też Prus świat chłopskich bohaterów.
I on uwydatnia ich niski stopień cywilizacyjnego rozwoju, nie wystarczające
przygotowanie do samodzielnej egzystencji, Ślimak – reprezentant pierwszego
pokolenia pouwłaszczeniowego – jest bierny, ciemny, podejrzliwy wobec
wszystkich, niechętny każdej nowości”.
Biorąc pod uwagę, iż utwór jest realistyczny, łatwo
wywnioskować, że Jan Ślimak jako
typowy reprezentant swojej grupy społecznej jest jej faktycznym ucieleśnieniem.
Obdarzając go takimi, a nie innymi cechami, Prus wskazał najbardziej palące
problemy polskiej wsi z drugiej połowy XIX wieku.
Akcja Placówki rozgrywa się w czasie, kiedy chłopi
doczekali się wreszcie uwłaszczenia, lecz wraz z tą zmianą
większość z nich utraciła prawo korzystania z pastwisk i lasów (serwituty).
Czytając Placówkę można odnieść wrażenie, iż opisywana przez Prusa
wieś jest całkowicie odcięta od świata zewnętrznego, niczym wyspa. Chłopi w
niej żyjący wciąż uważają ziemię za najważniejsze źródło pracy i życia.
Wieś nie stanowi zintegrowanej jedności, każdy przedkłada
swoje własne dobro nad interes ogółu. Różnice i gradację wewnątrz mieszkańców
widać najlepiej w kościele, kiedy to zajmują odpowiednie dla hierarchii
miejsca, im bliżej ktoś siedzi ołtarza, tym więcej znaczy we wsi.
O ile chłopi różnią się między sobą stanem posiadania i
poważaniem w gromadzie, to ich wspólną cechą jest brak wykształcenia. Żaden z
nich nie uczęszczał nigdy do szkoły. Nic w tym dziwnego, ponieważ w ich wsi jej
nigdy nie było. Wiele mówiącym o chłopach faktem jest to, że najchętniej
spotykali się ze sobą w karczmie. Stanowiła ona swoiste centrum wsi, gdzie
można było dowiedzieć się czegoś ciekawego, dobić jakiegoś interesu.
Przedstawiona przez Prusa wieś była idealnym polem
dla realizacji programu pozytywistów. Właśnie w takich miejscach praca u
podstaw i praca organiczna miała przynieść najlepsze rezultaty. Autor starał
się ukazać drzemiący w chłopach potencjał oraz to, jak był on przez wieki
marnowany. Choć kreacje chłopów wydają się ograniczone i zacofane to na ich
korzyść przemawia fakt, iż kochali swoją ziemię, ojcowiznę, za którą gotowi
byli umrzeć. Takie właśnie patriotyczne postawy miały być wzmacniane przez
pozytywistów.
Placówka - Plan wydarzeń
1. Handel Ślimaka z robotnikami pracującymi przy budowie kolei żelaznej.
2. Konflikt z pozostałymi chłopami i Hamerem.
3. Wykupienie przez Hamera gruntów otaczających dom Ślimaka.
4. Sprowadzenie Niemców na nowo nabyte tereny.
5. Nasilające się w okolicy kradzieże.
6. Kradzież koni Ślimaka.
7. Wyrzucenie parobka z sierotą.
8. Śmierć parobka i dziecka.
9. Podpalenie domostwa Ślimaków przez Zośkę.
10. Choroba i śmierć żony Ślimaka.
11. Kłopoty finansowe.
12. Wstawiennictwo duchownego w sprawie Ślimaka.
13.
Poślubienie siostry Grzyba przez Ślimaka i
rozpoczęcie nowego życia.
Dlaczego Bolesław Prus zabijał literackie (fikcyjne) psy?
Gdy w utworach
jakiegoś pisarza DOStzegamy często posługiwanie się tymi samymi motywami
i sytuacjami, powinnismy się nad tym dłużej zastanawiać.
Powtarzalności nie dają nam spokoju, śledzimy je niczym poszlaki
i stawiamy sobie pytania: „Co to oznacza?”, „Skąd ta regularność?”
Nikt nie płacze
Jak
zaznacza się psia obecność zaznacza się
w Placówce. W utworze tym Prus nie poświęca aż
tyle uwagi sportretowaniu psiego bohatera, jak to ma miejsce przykładowo w
noweli Anielka, nie nadaje mu
też żadnego charakterystycznego rysu. Nawet nazywa go w sposób
najbanalniejszy z możliwych – Burek. Zwierzę staje się elementem tła,
dopełnieniem gospodarstwa, a jego pojawienie się w utworze jest
zaznaczone jednym zdaniem: „Od tej pory, z wyjątkiem żółtego psa
Burka, nic już nie przybyło w Ślimakowym gospodarstwie”. Niektórych
informacji na temat czworonoga możemy się tylko domyślać,
np. tego, że był mądry – bo intuicyjnie wyczuł złe zamiary złodziei,
czujny – bo usiłował ostrzec swoich gospodarzy itp. Pies zwraca na siebie
uwagę dopiero wtedy, gdy zostaje zabity. W Placówce nie ma
opisu zdychania otrutego Burka. Narracja skupia się na samym trupie psa.
Być może emocjonalny wydźwięk wydarzenia przybiera na sile dzięki ponurej
estetyce, w którą wpisują się szarość, zima, brud i rozciągnięte
na podwórku zamarznięte psie ciało, niesprzątnięte przez nikogo.
Kryterium
stosowanym w Placówce wobec
zwierząt – a często także wobec ludzi – nie jest sympatia ani
przywiązanie, ale użyteczność. Burek nie zdołał ostrzec
przed złodziejami, którzy go otruli – żadna korzyść z takiego
psa! Owczarz pozwolił na kradzież koni – beznadziejny parobek,
niech się wynosi na mróz. Tylko pozytywistę stać na taką
bezwzględność. Cechą Placówki jest
to, że każdego łatwo zastąpić. Otrują ci psa? Pełno ich biega
po okolicy. Umrze żona? We wsi sporo zamożnych, samotnych kobiet.
Utonie dziecko? Przykro, ale zawsze można mieć kolejne. Trudniej
z krową, na krowę trzeba w końcu wydać trzydzieści kilka rubli.
Żaden
z bohaterów Placówki nie odczuwa
dotkliwie straty Burka. Nawet Owczarz, tak wrażliwy na los maleńkiego
dziecka, powściąga swój smutek – zobaczył psa za stodołą, „ale
nie miał czasu myśleć o nim”. Brak ekspresyjnej reakcji
nie powinien jednak nikogo dziwić, nie świadczy on negatywnie
o bohaterach utworu, lecz tworzy specyficzną, surową atmosferę
powieści. Otrucie Burka jest ledwie małą częścią korowodu śmierci przechodzącego
przez utwór. Giną Stasiek, Owczarz, córka Zośki, gospodyni Jagna. Wobec
tak bezlitosnego losu mieszkańcy Ślimakowej chaty – a zwłaszcza jej
gospodarz – nie mogą sobie pozwolić na rozrzewnienie po stracie
psa. W tak okrutnej rzeczywistości wzruszenie jest luksusem,
na który – w tym przypadku – bohaterów nie stać.
Czy w takim
razie można wysnuć prosty wniosek, że w utworach Prusa tylko źli
ludzie zabijają psy? Byłoby to, co prawda, uproszczenie, ale może
wniosłoby w katalog psich cierpień (postrzał, otrucie, cios w głowę)
jakieś uzasadnienie. W Placówce przyszli zbóje, spili
Owczarza, otruli Burka, a Ślimaka okradli. W mojej opinii
zabójstwo psa to najgorszy z wymienionych grzechów, przesądzający
o niegodziwości złodziei. Ale dla bohaterów Placówki największą
zbrodnią i stratą jest kradzież koni, które pomagają chłopu w pracy.
Ludzie mogą zginąć tak jak pies – zaskoczeni we śnie, w trakcie
bezwzględnej walki o przetrwanie. Tylko czytelnik dostrzega cały
obraz zniszczeń w zagrodzie Ślimaka, spowodowanych raczej przez los
niż przez konkretnych winowajców.
Fragment
15
— Stasiek — jeden — mruczał chłop. — Krowina — to dwa… Konie — śtyry…
Owczarz i dziecko — to sześć… Magda — siedem… Jędrek — osiem… Burek i kobieta —
dziesięć… Tyle narodu!… choć jeszcze na mnie palca żaden nie podniósł… Już,
widać, zmarniejemy wszyscy…
Fragment
16
Zrobił się dzień, z
kolonii przywieźli słomę, bułkę chleba i butelkę mleka, a Ślimak wciąż chodził
po dziedzińcu, po którym rozścielały się cuchnące dymy pogorzeliska. Splotły mu
się po desperacku zwieszone ręce, a on chodził, oglądał i nasycał się goryczą
bólu. Tu pod szopą leży stołek i ława… Jakie one stare!… Siadywał na nich będąc
dzieckiem i niekiedy wyrzynał cygankiem karby i krzyże… o! właśnie te same. A
tu skrzynia, nawet z kluczem w zamku. Chłop otworzył ją i wydobył mniejszy
woreczek ze srebrem i większy z bankocetlami i oba ukrył w rogu stajni pod
zeschłą mierzwą. Ukończywszy tę czynność wpadł znowu w apatię i znowu tułał się
po dziedzińcu. Oto kupa popiołów, spomiędzy których sterczą czarne, dymiące
belki: to jego stodoła i całoroczne zbiory! A tam leży Burek; już go nawet
zaczęły szarpać wrony i spod żółtych kudłów wyglądają krwawe żebra. A tu jego
chata — bez okien, bez drzwi, bez dachu; tylko spomiędzy okopconych ścian
sterczy komin. „Jaka ta chałupa mała i jaki wysoki komin!…” — pomyślał Ślimak.
Bolesław Prus Placówka - Test sprawdzający znajomość
lektury
1.
Główny bohater powieści to:
- Józef Ślimak
-
Jędrek Ślimak
- Staszek Ślimak
2.
Kto namawiał Ślimaka do zakupu krowy?
3.
Czego Ślimak nie chce zrobić?
- sprzedać gospodarstwa
-
wydzierżawić ziemi
- poprosić Żyda o pomoc
4.
Co dzieje się z młodszym synem Ślimaka, Stasiem?
- zostaje uprowadzony
- ginie w pożarze
- tonie
5.
Kto podpala chałupę Ślimaków?
- szalona Zośka
- Żyd
-
niemieccy koloniści
6.
Jak miała na imię żona Ślimaka?
7.
O co wieś ma pretensje do Ślimaka?
- o
bogacenie się na handlu
- o współpracę z Niemcami
- o powtórny ożenek
8.
Kto znajduje Ślimaka po śmierci Jagny?
- Grzyb
- Proboszcz
- Żyd Jojne
9.
Komu dziedzic sprzedaje majątek?
- Niemcom
- Hirszgoldowi
- Ślimakowi
10.
Z kim powtórnie żeni sie Ślimak
- z siostrą Jagny
- z siostrą Owczarza
-
z siostrą Grzyba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz